O!ANIMACJI

W ramach 11. Ogólnopolskiego Festiwalu Animacji O!PLA, już po raz drugi, zaprosiliśmy młodzież do udziału w bezpłatnych warsztatach pisania recenzji filmu animowanego prowadzonych przez członków/członkinie Grupy Badawczej Polska Animacja z Uniwersytetu Łódzkiego. Warsztaty zatytułowane „Jak pisać O!ANIMACJI?” odbyły się online. Choć na warsztaty zgłosiło się 6 osób, ostatecznie powstała tylko jedna recenzja autorstwa Wiktorii Jachowicz z Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Łodzi. Warsztaty poprowadził Szymon Szul

(Nie)wysoka cena
Wiktoria Jachowicz

Wchodzimy do sklepu, chcąc zrobić zakupy. Stojąc w kolejce z wózkiem wypełnionym po brzegi jedzeniem, dostrzegamy małego chłopaka – kota, który wpada na pracownika ochrony. Tego samego wieczoru, oglądając serwis informacyjny słyszymy, że chłopak próbował ukraść niewielką puszkę sardynek. Film Cena (2022), zrealizowany metodą wycinankową, w reżyserii Michała Kotwicy, jest jego kolejną po But Bug (2021) animacją, która skupia się na problematyce wolności jednostki zniewolonej przez system. O ile wcześniejszy, zgłoszony w ramach konkursu „TERAZ MY” film skupiał się na zgubnym działaniu systemów religijnych, tak teraz twórca podjął się krytyki wielkich korporacji i rynku medialnego. Czy z podobnym rezultatem?

W ujęciu otwierającym widzimy szyld sklepu „Józek”. Ten kadr pojawi się co najmniej parokrotnie na przestrzeni trwania sjużetu. Historia rozpoczyna się w momencie, gdy główny bohater próbuje bez większego powodzenia wynieść ze sklepu puszkę sardynek. Mała i z pozoru nic nieznacząca decyzja doprowadza do ciągu coraz to poważniejszych konsekwencji, z jakimi musi zmierzyć się nastolatek. Przez cały film możemy dostrzec różne zabiegi stylistyczne, które wskazują na drugie dno historii. Główny bohater już w pierwszej scenie zatrzymuje się przez moment i rozgląda się po innych osobach, również – kotach, które wyglądają inaczej niż on. Nikt nie zwraca uwagi na ich groteskowy wygląd, powyginane sylwetki i jaskrawe, drażniące oczy kolory, co może sygnalizować, że bohaterowie drugiego i trzeciego planu nie przynależą do świata przedstawionego Ceny. Są jedynie elementem dekoracji, makietą.

Kociak, wpada na nadnaturalnych rozmiarów ochroniarza, odbija się od jego butów i ląduje na posadzce koło ogromnych kajdanek. W jednym z późniejszych kadrów, dowiadujemy się, że nasz bohater nazywa się Adam Miauczyński co jest zabiegiem komediowym, nawiązującym do filmów Marka Kotarskiego, w których bohaterowie o tym samym nazwisku próbują przeżyć w absurdalnym świecie, który ich otacza. Adasia zabiera do domu policyjny radiowóz, gdzie czeka już na niego zmartwiona matka.

W kolejnej scenie ojciec gani niesfornego syna za kradzież. Mimo wyrządzonej niewielkiej szkody – rodzice bohatera, otrzymują wezwanie do zapłaty odszkodowania dla sklepu „Józek” w wysokości pięćdziesięciu tysięcy złotych. Od tego momentu elementy wizualne animacji ulegają zmianie – od blaknących barw po efekt szumu telewizorów kineskopowych nałożonego na obraz. Naturalnie prowadzi nas to do kolejnej sceny, podczas której rodzina ogląda telewizję. Zdajemy sobie sprawę, że my także podobnie jak oni, jesteśmy wystawieni na atak przekazu, z którym niekoniecznie musimy się zgadzać, ale przez to, jak niedorzeczny się wydaje, możemy wpaść w zastawioną na nas pułapkę pochopnej konsumpcji. Przeskakując pomiędzy kanałami, zarówno bohaterowie jak i widzowie atakowani są szeregiem reklam (w tym reklamą sklepu „Józek”), by następnie obejrzeć parodię serwisu informacyjnego, gdzie cały program można uznać za parodię. „Serwis z Hojnym” pokazuje nam sensacje dnia – kradzież ze sklepu, a pasek informuje nas o drobnostkowych informacjach takich jak głosowanie na najgorsze miasto. Program ten nie informuje nas o żadnej poważnej sprawie, a tylko o rzeczach prowadzących do sporów w poszczególnych społecznościach.

To nie koniec kłopotów Adasia. Konsekwencją jego złego zachowania jest kłótnia matki z dyrektorem, a później sprzeczka rodziców przy kolacji, lecz dla nas widzów przekaz jest nieczytelny, słyszymy jedynie bełkot – szum. Bohater idzie do swojego pokoju. Za oknem widzi tłum z transparentami, na których wypisano między innymi; „Do kicia z nim”, „Okradasz Józka, okradasz Polskę”. Napisy te sugerują nam fałszywy patriotyzm. Bronią one strony wielkiej korporacji, która „dba” o swoich klientów. Gdy obraz staje się prawie czarno-biały, słyszymy po raz pierwszy voice over. Jest on na początku bardzo poważny, wręcz zbyt poważny. Okazuje się, że historia rozpadu rodziny i zaszczucia nastolatka była wyłącznie reklamą „Józka”. Skoro, jak sugeruje głos ponadkadrowy, cena jest niska, więc po co kraść, możemy uznać, że mamy do czynienia z happy endem. W końcu wracają żywe kolory. Jednak są to barwy biało -czerwone, a sam przekaz miesza pojęcie prawdziwego patriotyzmu z konsumpcją. Po raz wtóry widzowie odkrywają kolejną warstwę manipulacji – obraz kłóci się z ideą. O ile jeszcze jakiekolwiek idee w tym świecie pozostały.

Cały film prowadził nas do takiego podsumowania; gdzie film okazuje się być reklamą, gdzie już wcześniej dawane były sygnały, że coś innego będzie głównym tematem.

Stylistyka filmu ulega zmianie przez czas trwania – jej nastrój jak i kolor wpływają na nasz odbiór. Od muzyki, która zmienia się wraz z rozwojem wydarzeń. Ze skocznej i radosnej przechodzi w przygnębiającą i zapowiadającą nadchodzącą katastrofę. Chociaż jesteśmy w stanie wysłuchać dialogów postaci drugoplanowych i epizodycznych, główny bohater pozostaje niemy. Zabieg ten był użyty, aby móc swobodnie utożsamić się z bohaterem – widz staje się częścią wydarzeń. Animacja jest spójna z historią, którą przedstawia. Gdy sprawy stają się poważniejsze, znajduje to odzwierciedlenie w otoczeniu, które na przemian blaknie i rozpogadza się. Jest tak samo podatne na zmianę jak my – widzowie.

Animacja pokazuję cenę jaką płacimy często za nic nieznaczące czyny, które niekoniecznie powinny były ciągnąć za sobą tak poważne konsekwencje. Już po pierwszym obejrzeniu zapada nam w pamięć ze względu na dużą ilość szczegółów, o jakie zadbał autor. Jest wiele smaczków zostawionych dla uważnych widzów. Same napisy końcowe dopełniają całkowitego przekazu filmu, który niesie on za sobą, gdzie ostatnia linijka to informacja o konsekwencjach prawnych, jakie dosięgną kogokolwiek, kto Cenę zdecyduje się rozpowszechniać bez zgody reżysera. Kotwica przyznaje tym samym w typowy dla siebie sposób, że tak jak sieć sklepów „Józek”, on także jest twórcą, który czuwa nad powodzeniem filmu-produktu.